kristof
liczba publikacji: 37
liczba punktów: 1574

Zabójczy bliźniacy

...
Słońce już miało zaraz zajść i pozwolić ustąpić nocy. Henryk postanowił więc zatrzymać się w tym samym miejscu, gdzie kiedyś spędził kilka długich godzin z najlepszym szpiegiem króla. Wybrał dokładnie to samo miejsce. Rozpalił tam ognisko i po kilku chwilach nie mogąc zapomnieć człowieka, którego najbardziej podziwiał, położył się na ziemi i spoglądał w gwiazdy rozsiane po niebie rozmyślając o ich wspólnych przygodach.
- Witaj wędrowcze – zerwał się nagle na równe nogi, słysząc nieznany mu głos.
Przed nim stało dwóch identycznych mężczyzn z bronią w ręku. Jeden trzymał długi kij nad sobą i przeciągał się na nim, patrząc na niego pewnym siebie wzrokiem. Drugi zaś miał nietypowy miecz, przypominający bardziej tasak niż miecz. Bliźniacy stali przed nim pewni siebie i zadowoleni z jego reakcji wpatrywali się w niego uważnie.
- Długo kazać na siebie czekać - jeden z nich powiedział.
Henryk spojrzał na leżący na ziemi miecz, który niestety znajdował się o wiele za daleko niż tego pragnął.
- Kim jesteście?
Obaj spojrzeli na siebie i zaraz przystąpili do ataku. Rozpoczął trzymający kij i mimo że Henrykowi udało się kilku ciosów uniknąć, to w końcu dosięgnął go i uderzył w twarz, rozcinając mu policzek i przewracając go na ziemię. Wtedy przystanął, a zaatakował jego brat. Ten też był niezwykle szybki. Henryk wykorzystywał drzewa, za którymi chował się przed jego ostrzem, aż w końcu i on dosięgnął go i skaleczył w udo.
- Mówili, że ty być lepszy – odezwał się drugi z napastników zupełni obcym akcentem, opuszczając miecz do nogi i patrząc na krew spływającą Korbie z uda.
Henryk spróbował doskoczyć do swojego miecza, ale wtedy napastnik z kijem, skutecznie odrzucił jego broń na kilka metrów i znów zaatakował. Nacierał z różnych stron, pokazując swoje niebywałe umiejętności i szybkość, z którą Henryk już dawno się nie spotkał. Trafił go najpierw w brzuch, później w twarz i znów przewrócił go na ziemię. Jednak to tym razem nie przerwało jego ataku. Chciał dobić Henryka i uderzył z góry, ale ten odskoczył na bok w ostatniej chwili i chowając się za drzewem uniknął jego kolejnego uderzenia. Obaj bracia popatrzyli na siebie, zaskoczeni jego umiejętnościami, ale widząc ciężko dyszącego wędrowca znów zaatakowali. Tym razem zrobił to napastnik z mieczem. Siekał nim z góry, chcąc dosięgnąć go i rozciąć w pół, ale młody wojownik wciąż wykorzystując osłony z drzew, umiejętnie bronił się, aż w końcu znów został trafiony. Miecz jego napastnika rozciął mu skórę na lewej ręce i piersi, co natychmiast uszczęśliwiło obu braci. Henryk widząc ich rosnącą pewność siebie, kątem oka sprawdził, gdzie znajduje się jego miecz i stanął w miejscu zrezygnowany. Nie miał dokąd uciec, przez to spuścił głowę i trzymając się za rozciętą klatkę piersiową, czekał na ostatnie cięcie napastnika. Ten widząc nadchodzące zwycięstwo, powoli podszedł do niego i wziął zamach, by odciąć głowę swojemu przeciwnikowi. Henryk na to czekał. W ostatniej chwili schylił się i odskoczył w bok, by szybko pochwycić swój miecz do ręki.
- Mytir – rzekł drugi z braci z podziwem w głosie i dając znać swojemu bratu z mieczem w ręce, sam postanowił zakończyć ten pojedynek.
Tym razem Henryk już miał się czym bronić. Dawno nie walczył, ale z każdą sekundą walki nabierał pewności siebie i wpadał w szał bitewny trudny do zatrzymania. Jego przeciwnik nacierał coraz bardziej nerwowo, aż w końcu popełnił błąd i Henryk odbijając jego kij, zranił go w drugą rękę. Wtedy z pomocą przyszedł mu jego brat. Już nie był tak zadowolony z siebie, tylko w całości skoncentrowany na walce. Pokazywał cały wachlarz swoich umiejętności, próbował zaskoczyć przeciwnika, ale przez długi czas nie mógł go dosięgnąć. Do tego dołączył drugi napastnik i Henryk musiał uważać na ataki z dwóch stron. Kij był o wiele dłuższy od mieczy, przez to nieraz obijał go w żebra, czy twarz, rozcinając kolejne warstwy skóry. Poobijany i zakrwawiony Henryk czuł, że nie może dłużej się tak bronić. Obaj bracia walczący razem tworzyli bardzo zgrany duet, który z pewnością pokonał już wielu szermierzy. Nie chciał do nich dołączyć, przez to musiał zaryzykować. Skupił się całkowicie na przeciwniku z mieczem i zaatakował go z ogromną prędkością. Ten zaskoczony jego determinacją cofał się, odbijając z coraz większym trudem kolejne jego ataki. Drugi z napastników widząc, że jego brat znalazł się w opałach, zaczął okładać Henryka kijem po plecach, ale Henryk nie przestawał atakować. Był w transie bitewnym, z którego nie potrafił wyjść nie zabijając swojego przeciwnika lub samemu nie ginąc. Atakował nieprzerwanie, aż w końcu zdołał przebić swojego przeciwnika na wylot. Wtedy obaj bliźniacy stanęli zaskoczeni. Napastnik z kijem w ręce z niedowierzaniem patrzył, jak jego brat osuwa się na ziemię martwy.
- Orav! - krzyknął i z całą wściekłością zaatakował Henryka.
Uderzał ze wszystkich sił, próbując go dosięgnąć, ale Henryk wykorzystując teren sprawiał, że jego kij tylko obijał wszystkie drzewa wokół nich. Nerwy i zaślepienie zemstą tak nim zawładnęły, że przestał myśleć nad taktyką i gospodarowaniem swoich sił. Henryk tylko umiejętnie się bronił i unikał jego uderzeń, wyczekując aż też w końcu wyładuje swoją całą energię. Gdy kij w końcu opadł, a przeciwnik przystanął by zaczerpnąć powietrza, Henryk zaatakował. Zmusił przeciwnika do obrony, aż w końcu przeciął mu kij na pół i rozciął klatkę piersiową przeciwnika przez całą długość. Padł on na kolana bezbronny i patrząc z podziwem na Henryka, zapytał:
- Kim ty być?
- O to samo was miałem zapytać.
- Nikt nas nie pokonać.
- Kto was nasłał?
Na to pytanie nie miał zamiaru odpowiedzieć. Spojrzał tylko na swoją rozciętą klatkę piersiową i dotykając jej dłonią, skoncentrował się na ściekającej na ziemię krwi.
- Kto was opłacił? – zapytał raz jeszcze Henryk, przystawiając mu miecz do krtani.
Mężczyzna przeniósł swój wzrok na martwego brata, po czym powrócił wściekłym spojrzeniem na Henryka i błyskawicznym ruchem wyciągnąć zza buta sztylet, którym rzucił w stojącego tuż przed nim przeciwnika, przebijając mu klatkę piersiową tuż nad sercem. Korba cofnął się wyjąc z bólu, a napastnik wykorzystując ostanie siły, powstał z kolan i z gołymi rękami rzucił się na Henryka. Przewrócił go na ziemię i wyciągnął z jego rany sztylet, by podnieść go i wbić mu w serce. Korba z trudem powstrzymał opadające na niego dłonie z nożem. Siłowali się przez chwilę, aż w końcu napastnikowi zaczęło brakować sił. Krew z jego rany zbyt szybko wypływała, by mógł dłużej walczyć. Opadł z sił i przewrócił się bezsilny na ziemię tuż obok Henryka. Ten szybko sięgnął po sztylet i przewrócił się na swojego niedoszłego zabójcę. Przystawił mu go do gardła i zapytał raz jeszcze:
- Kto was przysłał?
Przeciwnik jednak nie miał już sił nawet na odpowiedź. Popatrzył tylko na Henryka i zamknął oczy, kończąc swój żywot. Wtedy dopiero adrenalina i szał bitewny młodego wojownika opadł. Korba zaczynał odczuwać każdą ranę, którą odniósł w walce. Siły zaczęły go opuszczać, przez co upuścił sztylet i przewrócił się na ziemię wykończony, a krew wypływała z jego licznych ran. Czuł, że nadszedł jego kres i nie miał sił, by zrobić cokolwiek. Leżąc, patrzył na rozgwieżdżone niebo nad jego głową i czekał już tylko na swoją śmierć. Zamknął oczy, gdy nagle usłyszał czyjś głos:
- Hej, żyjesz człowieku?
Nie miał sił na odpowiedź. Otwarł tylko z trudem oczy, by dostrzec zarys czyjejś twarzy pochylonej nad nim i stracił przytomność.


Fragment powieści pt.: „Królewski szpieg – Turnieje”
autor - Krzysztof Lip
Zainteresowanych moją twórczością zachęcam do wstąpienia na moją stronę internetową:
https://kristof694.wixsite.com/klip
Wyświetleń: 427  |  Dodano: 2023-04-18 09:01  |  Punkty od użytkowników: 0
Dodaj komentarz
Tylko dla zalogowanych
Wyślij wiadomość
Tylko dla zalogowanych
Dodaj tekst do ulubionych
Dla wersji rozszerzonych
Oceń publikację
Tylko dla zalogowanych
Komentarze

Jeszcze nikt nie skomentował tej publikacji.
Bądź pierwszy!


 
Zobacz również
Turniej łuczniczy
powieść 2023-04-18 09:08
Fragment powieści pt.: "Królewski szpieg - turnieje", w którym rywalizują ze sobą najlepsi łucznicy...
Okrutny wyrok...
opowiadania 2023-02-08 17:20
Brak wiedzy i świadomości prowadzi do okrucieństwa wobec gołębi, które są niezwykle pożyteczne,...
Okrutny wyrok...
opowiadania 2023-02-08 16:18
Czemu nieświadomi i okrutni ludzie, skazują na zagładę? Niezwykle pożyteczne gołębie, których...

Projekt i wykonanie: a3m agencja internetowa