* * *
Berenika nieświadoma swoich emocji, bo zbyt dużo wypiła, rozciągnęła swoje smukłe ciało na piasku obok Daniela. Poprawiała bez przerwy włosy. Opowiadała zabawne historyjki, przywoływała z pamięci rodzinne strony. Mówiła o wszystkim, z czym nie potrafiła się uporać. Rozpaczliwie zakochiwała się w Danielu Doblado, który przypominał jej ojca. W końcu przestała ją niepokoić różnica wieku. Życie właśnie teraz smakowało jak marzenie.
On opowiedział jej o luksusowych apartamentach w zamku Vanessa, których był posiadaczem.
Jej ojciec niczego nie miał, oprócz posiłków na czas. Nigdy nie byłoby jej stać na noc spędzoną w apartamencie w takim zamku. Kiedy opowiadał o sobie, była zawieszona pomiędzy dwoma światami. Tamtym, w którym czuła biedę i niedosyt, i tym o którym opowiadał Daniel. Wtuliła głowę w swoje ramiona. Nie chciała, żeby widział zazdrości w jej oczach.
- Zapraszam cię na kolację do mojego zamku. To tak, jakbym zapraszał cię do Białego Domu.
- Na czyją cześć ta kolacja? – zapytała, prężąc ciało.
- Na twoją. - Dotknął jej włosów. - Zobaczysz tam bardzo ważne osobistości. – Wyciągnął rękę w kierunku jej ust. – Bereniko, nie daj się prosić. To będzie dla mnie zaszczyt.
Uznała to za szaleństwo. Dopiła tequilę, wpatrując się w niego. Znała siebie. Wiedziała, że jest silną kobietą. Nie przegrywała bitew, które toczyły się w jej głowie. Odpierała ataki swoich demonów do skutku. Tym razem też wygrała.
- Chciałabym. – Złapała go za szyję. – Zabierz mnie tam – wyszeptała.
6
Kiedy się ocknęła, nie potrafiła odpowiedzieć sobie na żadne pytanie.
Kamienne ściany upewniały ją, że znalazła się w grocie. Była zamknięta w klatce, jak zwierzę. Słyszała gdzieś w oddali szum wody. Widziała śpiące nad jej głową nietoperze. Przed klatką stała miska z jedzeniem na wyciągnięcie ręki. Obok butelka z wodą, sięgnęła po nią.
Bajka o lepszym życiu skończyła się właśnie w tej chwili.
- Witaj Bereniko – usłyszała jego głos. – Pamiętasz mnie? Mam na imię Daniel, będę cię obsługiwał. Doniosłem właśnie wodę i chleb. Podobno lubisz salami. Nie musisz nic mówić. Kładę tutaj, blisko, na wyciągnięcie ręki.
Mówił innym głosem niż zapamiętała. Nie był kojący, nie było w nim sympatii. Wydobywał się z niego demoniczny tembr, który odbijał echem od skał. Śmiał się, gdy zaczęła płakać.
- Nie zazdroszczę ci – powiedział. – Spędzisz tu jakiś czas. Jak do tego doszło? Pewnie będziesz się nad tym zastanawiać.
- Jesteś szaleńcem.
- Jestem tego świadomy. A ty nie jesteś czujna, tylko głupia. Za chwilę zapadnie cisza. Pójdę sobie, nie zabiję cię. Będziesz spała głębokim snem. Kiedy się obudzisz i zaczniesz krzyczeć, nikt tego nie usłyszy. Nietoperze wciąż śpią. Nie budź ich, bo mogą cię skrzywdzić. Tyle rzeczy będzie ci krążyć po głowie. – Wyciągnął z kufra polaroid. – Uśmiechnij się, potrzebuję twojej fotki. Powiedz ser.
Berenika odwróciła głowę w drugą stronę. Szarpnął ją za włosy.
- Powiedz, kurwa, ser.
- Ser.
- Dokładnie tak.
Wyświetleń: 159 | Dodano: 2022-09-30 18:51 | Punkty od użytkowników: 0