Minia215
liczba publikacji: 3
liczba punktów: 20

Demony Przeszłości #1

Prolog.

Stała oparta o futrynę i patrzyła, jak pakuje wszystkie swoje rzeczy do jednej walizki wielkości jej dwóch małych walizek. Bezsilność i bezradność doprowadzały ją do szaleństwa, kompletnie nic nie mogła zrobić.
- Nie masz mi nic do powiedzenia? - nawet na chwilę nie przestawał się pakować – co? Uśmiechnęła się i wzruszyła ramionami. To raczej ona powinna się go o to zapytać.
-Tak, mam – odparła po dłuższej chwili – jedno słowo; wypierdalaj.
Mężczyzna rzucił jej zdziwione spojrzenie i oderwał się na chwilę od swojej już prawie zapakowanej walizki.
- Nie planowałem tego – westchnął i uciekł spojrzeniem – wiem, że pewnie w tym momencie mnie nienawidzisz i jest ci cholernie ciężko patrzeć na mnie, ale kiedyś mi wybaczysz.
Po tych słowach zaśmiała się głośno. Czy on w ogóle zdawał sobie sprawę z tego, co jej zrobił? Jak miała teraz niby żyć? Przez ostatnich sześć lat, to właśnie on był całym jej życiem. Wszystko kręciło się wokół niego. Wspólne zamieszkanie było jednym z jej największych marzeń, a teraz zostanie sama w tej wynajętej kawalerce.
- Co mam ci wybaczyć? - po raz pierwszy podniosła głos – przekreślenie wspólnych lat, czy może to, że będziesz miał z nią dziecko? Chłopak obrzucił ją niepewnym spojrzeniem.
- Nie chciałem tego – powiedział ostrożnie – ale musisz mnie zrozumieć. Jestem jej potrzebny.
A co w takim razie z nią? Przecież jej również był potrzebny.
-A ja? - teraz już krzyczała – co ze mną? Co z naszymi planami? Pomyślałeś o tym?
Chłopak jak gdyby nigdy nic wrócił do pakowania.
-Będą musiały zaczekać na kogoś innego – odpowiedział po dłuższej chwili.
W jednej chwili znalazła się przy nim, wyrwała mu jedną z jego ulubionych koszulek i cisnęła nią w najdalszy kąt pokoju.
-Daj, pomogę – warknęła i nie czekając, na jego reakcję zamknęła walizkę z impetem.
Podniosła ją do góry i poszła z nią w kierunku drzwi wejściowych – wynoś się stąd.
Gdy w końcu zatrzasnęła za nim drzwi, opadła na podłogę bez sił i rozpłakała się. Łzy mieszały się z tuszem do rzęs, pozostawiając na policzkach czarne zacieki. Chociaż w tym momencie wygląd zewnętrzny liczył się dla niej najmniej. Właśnie straciła cząstkę siebie.

Pół roku później.

Leżała w łóżku i obracała telefon w dłoni. Była niedziela, a ona nie miała kompletnie żadnych planów. Konsekwentnie odrzucała wszelkie propozycje wyjścia na miasto od swoich kilku dobrych przyjaciółek. Ich argumenty o poznaniu kogoś ciekawego i interesującego również jej nie przekonywały; tak naprawdę wciąż chciała tylko tego jednego, który zapewne teraz trzymał w ramionach swojego syna lub swoją córkę i nie mógł wyjść z podziwu dla kobiety, która wydała je na świat. W przypływie złości cisnęła telefonem o leżącą obok pustą poduszkę. Niech go szlak. Właśnie miała przyrządzić sobie coś do jedzenia, gdy nagle na jej sufit spadła bomba, a przynajmniej tak myślała, dopóki nie spojrzała w górę i nie upewniła się, że nic nie spadnie jej na głowę.
Do tej pory była przekonana, że nad nią nikt nie mieszka; a jeżeli ktoś zajmował to mieszkanie, to na pewno był w podeszłym wieku, a tymczasem basy dochodzące z góry z każdą upływającą sekundą stawały się coraz bardziej niemożliwe do zniesienia.
-Jasna cholera – zaklęła na głos.
Niewiele myśląc, wyszła boso z mieszkania na klatkę schodową i skierowała się w kierunku schodów. Kimkolwiek był miłośnik basów, miała zamiar przerwać to natychmiast.
Stała pod drzwiami i tłukła w nie pięścią tak długo, aż w końcu ból stłuczonej ręki dał o sobie znać.
-Co ja wyprawiam – zaczęła rozmasowywać obolałe miejsce – przecież ten ktoś i tak nigdy w życiu tego nie usłyszy. Położyła zdrową rękę na klamce i nacisnęła ją w dół, w nadziei, że drzwi ustąpią.
-Pani też nie może już tego znieść? - usłyszała czyjś głos za sobą – widziałam, jak wprowadzał się do tego mieszkania jakiś tydzień temu. Na pierwszy rzut oka, wydawał się takim grzecznym i przyzwoitym chłopcem. Dziewczyna przewróciła oczami, policzyła w myślach do trzech i odwróciła się za siebie.
-Widzi Pani – obrzuciła starszą kobietę niechętnym spojrzeniem – jak czasami pozory mogą mylić? Niech Pani wraca do siebie, zaraz się z nim rozprawię i znów zapanuje cisza. Staruszka w odpowiedzi kiwnęła głową i posłusznie zeszła na dół po schodach.

Kiedy młoda kobieta już się upewniła, że nikt jej nie przeszkodzi we w targnięciu do cudzego mieszkania i tym samym naruszenia miru domowego, ponownie nacisnęła klamkę i weszła do cudzego mieszkania.
Czuła nieznany jej wcześniej dreszczyk emocji, gdy z zaciekawieniem rozglądała się po obcym mieszkaniu. Na ścianach wisiało pełno zdjęć dziewczyny w mniej więcej jej wieku. Średniego wzrostu, szczupła i bardzo ładna brunetka uśmiechała się do niej, delikatnie mrużąc przy tym oczy.
Tylko jedna fotografia była zupełnie inna niż reszta. Widniała na niej z chłopakiem; stali nad brzegiem jeziora, on delikatnie przyciągał ją do siebie, a ona sprawiała wrażenie osoby bardzo szczęśliwej i zadowolonej z zaistniałej sytuacji. Dziewczyna mimowolnie wyciągnęła rękę przed siebie i delikatnie opuszkami palców dotknęła czarno-białego zdjęcia. Zajęta studiowaniem fotografii nawet nie zwróciła uwagi, kiedy muzyka ustała, a drzwi jednego z dwóch pokoi otwarły się.
-Kim jesteś? - pytanie wypowiedziane złowrogim tonem przywróciło ją do rzeczywistości – Jakim prawem weszłaś do mojego mieszkania? Kto ci na to pozwolił?
Uśmiech, który zagościł na chwilę na jej twarzy, znikł.
-Nie weszłabym tutaj, gdybyś miał, chociaż odrobinę szacunku do innych lokatorów i słuchał tego wycia po cichu. Chłopak ze zdjęcia przeczesał dłonią włosy. -- A nie mogłaś zapukać? Mimowolnie zacisnęła zdrową dłoń w pięść.
-Pukałam – na dowód swoich słów, podniosła lekko opuchniętą rękę do góry – ale przez ten ryk, chyba nic nie słyszałeś.
Mężczyzna uśmiechnął się przepraszająco i przestąpił z nogi na nogę. Wyglądał całkiem uroczo, gdy nie miał takiego surowego wyrazu twarzy.
-Eh, przepraszam – westchnął ciężko – nie sądziłem, że to będzie aż tak słychać. Może zaczniemy jeszcze raz?
Mężczyzna, który dotąd opierał się plecami o framugę drzwi, teraz stał naprzeciw niej z wyciągniętą w jej kierunku ręką.
-Jasne – wybąkała i chwyciła niepewnie jego ciepłą, mocną i zdecydowaną dłoń – Olivia.
- Maksym – odparł, zaciskając palce na szczupłej dłoni – widziałem, że spodobały ci się zdjęcia. Szybką zmianę tematu, wzięła za dobry znak i przytaknęła głową.
- To twoja dziewczyna? - zapytała z nieukrywaną ciekawością – jest śliczna.
Chłopak chrząknął głośno, starając się w ten sposób zatuszować emocje, które zaczynały brać nad nim górę.
- Była śliczna – poprawił – bo już nie żyje.
Wyświetleń: 85  |  Dodano: 2018-06-11 20:24  |  Punkty od użytkowników: 0
Dodaj komentarz
Tylko dla zalogowanych
Wyślij wiadomość
Tylko dla zalogowanych
Dodaj tekst do ulubionych
Dla wersji rozszerzonych
Oceń publikację
Tylko dla zalogowanych
Komentarze

Jeszcze nikt nie skomentował tej publikacji.
Bądź pierwszy!


 
Zobacz również
Turniej łuczniczy
powieść 2023-04-18 09:08
Fragment powieści pt.: "Królewski szpieg - turnieje", w którym rywalizują ze sobą najlepsi łucznicy...
Zabójczy bliźniacy
powieść 2023-04-18 09:01
Fragment powieści pt.: "Królewski szpieg - Turnieje", w którym główny bohater musi walczyć z nasłanymi...
Okrutny wyrok...
opowiadania 2023-02-08 17:20
Brak wiedzy i świadomości prowadzi do okrucieństwa wobec gołębi, które są niezwykle pożyteczne,...

Projekt i wykonanie: a3m agencja internetowa