Mikla
liczba publikacji: 6
liczba punktów: 35

Niebezpieczny układ (5)

Przyszła do pracy kilka minut przed czasem, nigdy nie lubiła się spóźniać i unikała tego, jak ognia. To mogło źle o niej świadczyć. Na drżących z nerwów nogach, podeszła do lady, za którą stała młoda dziewczyna.
-Ja - wybąkała z trudem, zapominając ze stresu o przywitaniu się - miałam dzisiaj zacząć tutaj pracę.
Ciemno włosa młoda kobieta, lekko zmrużyła oczy i uśmiechnęła się promiennie.
-Cześć - wyciągnęła do niej rękę -Julka.
Odwzajemniła uśmiech i nie bardzo wiedziała, co ma teraz zrobić. Jakiś złośliwy chochlik w głowie, kazał jej uciekać.
-Ania - odpowiedziała zamiast tego, zakładając włosy za ucho - jestem lekko zestresowana.
Nie wiedząc czemu, poczuła silną potrzebę wytłumaczenia się ze swojego mało pewnego siebie zachowania. Nie chciała, aby, już pierwszego dnia uważano ją, za jakąś dzikuskę.
-Twoja pierwsza praca? - Julka zdawała się tym totalnie nie przejmować - ja pierwszego dnia pracy stłukłam siedem szklanek i trzy talerze.
Po tych słowach zrobiło się jej, jakoś tak lżej. Nie była sama - powoli zaczęła oddychać głębiej, a nogi przestały przypominać galaretę.
-Tak - odpowiedziała i spojrzała już nieco pewniej - twoja pewnie nie.
Patrząc na Julkę czuła, że z kimś takim jak ona z łatwością mogłaby się zaprzyjaźnić.
-Trzecia - otwarła przed nią przejście służbowe - chodź, przebierzesz się i pogadamy na spokojnie.
Posłusznie wykonała polecenie. Ona zawsze robiła to, co kazali jej inni. Paulina raz śmiała się z niej, że gdyby ktoś kazał jej skoczyć z mostu, skoczyłaby bez słowa. Wtedy nie powiedziała nic, tylko w milczeniu spuściła głowę.
Kilka minut później miała na sobie spódniczkę do kolan, białą bluzkę na guziczki z podwijanymi rękawami i szpilki, o jakich zawsze marzyła. Zaskakujące dla niej było to, iż w takim stroju czuła się o wiele bardziej sobą, niż w swoich zwykłych ciuchach, odrobinę za dużych na nią. Dzięki nim udawało jej się skutecznie ukrywać zbyt małe piersi i prawie chłopięcą figurę.
-No proszę - nowa koleżanka, cmoknęła z uznaniem - w takim wydaniu jesteś znacznie ładniejsza - wyjęła z kieszeni gumkę i podała ją - zepnij włosy. Pracujemy przy jedzeniu, a chyba nie chcesz, by klienci skarżyli się na skarby znalezione w jedzeniu?
Przecząco pokręciła głową i spięła w kok swoje długie, sięgające bioder włosy.
-Fajnie, że - uśmiechnęła się - będę z tobą pracowała.
Julka przytuliła ją mocno do siebie, co było dla dziewczyny czymś nowym. Nie była przyzwyczajona do okazywania emocji i uczuć. Tak naprawdę od kilku lat jedynymi osobami, które ją tuliły były Marcelina i Paulina.
-Ja też - oderwała się od niej - a teraz chodźmy, przedstawię cię naszym kucharzom, którzy potrafią robić cuda.
Mówiąc „cuda”, pogłaskała się, po nieco wypukłym brzuchu. Julka nie była zbyt szczupła, ale nie należała też do osób chorych na otyłość. Widać było po niej, że po prostu lubiła dobrze zjeść i wcale się z tym nie ukrywała.
Po autoprezentacji Julka podała Ani talerz wypełniony po brzegi smakowitym jedzeniem. Przez sam zapach, dolatujący do jej nozdrzy, zaburczało jej w brzuchu. Nawet nie myślała, że jest, aż tak bardzo głodna.
-Wcinaj - zachęciła ją - u nas nikt, nie może pracować, z pustym żołądkiem. To niehumanitarne.
Od razu poczuła przygnębiające ją, wyrzuty sumienia z powodu swojej młodszej siostry. W domu nie brakowało jedzenia i miały co jeść, ale to nie były takie pyszności jak tutaj.
-Dzięki - odpowiedziała, przyrzekając sobie w myślach, że po pierwszej wypłacie zabierze ją do restauracji, w której pracowała.

Przez cały dzień miała ręce pełne roboty. Sala była wypełniona po brzegi, aby zająć stolik, najpierw trzeba było się wystać w kolejce.
-Ale mamy dzisiaj ruch - Julka była w świetnym nastroju - uwielbiam takie dni.
Im więcej gości na sali, tym więcej pracy dla nich. Uśmiechnęła się do dziewczyny i zaczęła parzyć kawę.
-Zawsze tak jest? - zagadnęła wesoło - czy tylko dzisiaj?
Kobieta w odpowiedzi wzruszyła ramionami i wyjęła jej filiżankę z ręki.
-Daj - mruknęła - zamienimy się. Ty idź do tego gościa - kiwnęła głową na mężczyznę, który zajął stolik przy oknie - a ja, dokończę twoje zamówienie.
Bez słowa, skinęła głową i poszła w kierunku czekającego na obsługę mężczyzny. Im bliżej była, tym coraz mocniej czuła, jak nogi jej miękną.
-Dzień dobry - uśmiechnęła się do niego promiennie - w czym mogę pomóc panu?
Mężczyzna posłał jej taksujące spojrzenie i wrócił do przeglądania karty dań. Sprawiał wrażenie człowieka, którego czas nie dotyczy. Wszystko wokół nich jakby się zatrzymało na krótką chwilę.
-Pozycja sześć, osiem i dziesięć - odpowiedział, po dłuższej chwili i potarł ręką podbródek - podobasz mi się.
Chociaż to był komplement i powinna się cieszyć, odebrała go zupełnie inaczej. W jego ustach zabrzmiało to, jak największa obelga i od razu chciała obciągnąć swoją spódniczkę, aby było widać, jak najmniej.
-Dziękuję - mruknęła, siląc się na miły ton - za złożenie zamówienia.
W odpowiedzi młody mężczyzna wybuchnął śmiechem.
-Co to za - przestał się śmiać, a wyraz twarzy zmienił mu się - jakaś pieprzona regułka? Przychodzę tutaj od bardzo dawna, ale jeszcze nie słyszałem takiego bełkotu. Błagam cię, powiedz coś od siebie, własnymi słowami.
Jedyne co przychodziło jej teraz na myśl, to „pieprz się”, ale nie mogła mu tego powiedzieć.
Odchodziła od jego stolika na miękkich nogach, lekko drżąca. Nie podejdzie do niego więcej. Nie ma mowy.
-I jak? - Julka poklepała ją po ramieniu - okropny jest, wiem.
Jeżeli wiedziała, jaki jest, to dlaczego chciała się z nią zamienić? Kolokwialnie mówiąc, wpuściła ją na minę.
-Wyśmiał mnie - odparła ze smutkiem - chamski typ.
Julka gestem dłoni pokazała, by mówiła ciszej. Pomimo panującego ruchu, wciąż było w miarę cicho.
-Dlaczego? - stłumiła śmiech - gdybyś wiedziała, kim on jest, nie mówiłabyś o nim cham. Uwierz mi, tylko dzięki swojemu sposobowi bycia jest tam, gdzie jest, a ma dopiero dwadzieścia dziewięć lat.
Była pod wrażeniem wiedzy Julki, na temat tego typa. Książkę o nim pisała, czy wynajęła prywatnego detektywa, by wiedzieć o nim aż tyle?
-Przez moją regułkę - postanowiła resztę wypowiedzi puścić mimo uszu - aż, tak źle z nią jest?
Koleżanka pokręciła głową i uśmiechnęła się przepraszająco.
-To brzmi trochę tak, jakbyś pracowała w McDRIVE-ie - podała jej tacę z zamówieniem dla mężczyzny - idź do niego.
Przecząco pokręciła głową i wbrew samej sobie, wyciągnęła po nią ręce. Ona i ta jej uległość. Kiedy w końcu, zdobędzie się na odwagę i zacznie mówić słowo nie?
Wyświetleń: 255  |  Dodano: 2017-09-23 13:13  |  Punkty od użytkowników: 0
Dodaj komentarz
Tylko dla zalogowanych
Wyślij wiadomość
Tylko dla zalogowanych
Dodaj tekst do ulubionych
Dla wersji rozszerzonych
Oceń publikację
Tylko dla zalogowanych
Komentarze

Jeszcze nikt nie skomentował tej publikacji.
Bądź pierwszy!


 
Zobacz również
Turniej łuczniczy
powieść 2023-04-18 09:08
Fragment powieści pt.: "Królewski szpieg - turnieje", w którym rywalizują ze sobą najlepsi łucznicy...
Zabójczy bliźniacy
powieść 2023-04-18 09:01
Fragment powieści pt.: "Królewski szpieg - Turnieje", w którym główny bohater musi walczyć z nasłanymi...
Okrutny wyrok...
opowiadania 2023-02-08 17:20
Brak wiedzy i świadomości prowadzi do okrucieństwa wobec gołębi, które są niezwykle pożyteczne,...

Projekt i wykonanie: a3m agencja internetowa