Melioda wyjeła ostatnią walizkę z samochodu. Spojrzała na swój nowy dom. Nie dom-pałac! Trzy piętra i trzysta metrów kwadratowych mówiło samo za siebie. Dziwiło ją że dziadek zapisał jej te posiadłość. Siwego Noe, jak miała w zwyczaju go nazywać, widziała tylko dwa razy w życiu. Jej matka była z ojcem skłócona. Kobieta nie wiedziała czemu. Po śmierci babci, matka całkowicie straciła kontakt z dziadkiem Melindy. Chciała porozumieć się z staruszkiem i przectawić mu swojego męża Marka i córeczkę Sofiję. Po tym jak doszło do spotkania dziadek przywitał ich dość oziemble, więc pośtanowiła go więcej nie odwiedzać. A tu taki prezent! Przejeła po dziadku te przepiękną posiadłość. Willa była trochę zaniedbana. Wymagała remontu. Melinda pamiętała ten cudowny dom z czasów jego świetnośći. Postanowiła przywrócić mu dawne piękno. Wzieła w ramiona małą Sofiję. Jej siedmio letnia córeczka również musiała przystosować się do nowej sytuacji. Zapomnieć o ciasnym mieszkaniu na przedmieściach. Tu miała mieć własny pokoik, spać sama i bawić się w przepięknym ogrodzie.
-Mamusiu! A szkoła jest daleko, czy niedaleko?- zapytała mała.
-Nie wiem skarbie.-odpowiedziała Melinda.
-Nie mówiłaś mi że twojemu dziadkowi az tak na tobie zależało kochanie-powiedział Marek z nutką ironii, dobrze znając całą sytuacje.
-Daj spokój! Sama o tym nie wiedziałam- odburkneła- zresztą jestem jego jedyną żyjącą krewną! Kto inny miał by przejąć spadek?- rzekła.
Nie chciała przyznać że sama tak sobie tłumaczyła hojność siwego Noe. Przecież mógł z palacem zrobić wszystko! Choćby sprzedać przez notariusza i przekazać pieniądze na cele charytatywne. Ale tego nie zrobił! Przepisał posiadłość jej. Swojej jedynej wnuczce. Nawet nie przypuszczała co otrzymała wraz z spadkiem!
Wyświetleń: 213 | Dodano: 2017-05-10 00:11 | Punkty od użytkowników: 0