kristof
liczba publikacji: 37
liczba punktów: 1574

Towarzysz II

...
Teraz dopiero zorientował się, że na ulicy cały ruch zamarł. Nic nie przejeżdżało, nikt nie przechodził. Kierowcy wysiedli z samochodów i klękali przed nimi. Z domów wychodzili wciąż nowi ludzie i dołączali do nich prawie dotykając czołem ziemi. Każdy kto był na ulicy klęczał zniżając głowę tak nisko jak tylko potrafi. Piotr nie zastanawiając się długo, dołączył do nich i wtedy usłyszał zbliżające się czyjeś kroki. Ktoś powoli szedł po ulicy i co chwilę zagryzał twarde jabłko delektując się jego soczystym smakiem. Wszyscy mieli nadzieję, że przejdzie dalej, ale jakby robiąc im na złość przystanął i po kilku sekundach skierował swojego kroki w kierunku domu Izabeli. Piotr nie wiedział z kim ma do czynienia, bał się podnieść głowę i czuł jak strach w nim rósł wraz ze zbliżającymi się jego krokami. Mężczyzna stanął tuż przed nim i nic nie mówiąc znów ugryzł swoje jabłko. Piotr nie wiedząc jak się zachować, dotknął czołem ziemi i ani nie śmiał jej podnieść. Zdążył tylko zobaczyć jego czarne, starannie wypolerowane buty i zwisający aż do ziemi długi, czarny płaszcz. Czuł jak mały, wredny kamień uciska mu czoło i chce by poderwał głowę do góry. Ciekawość i wrodzony upór, namawiały go do działania, zaryzykowania i spojrzenia na nieznajomego, ale nie pozwolił im wygrać. Zamknął oczy i z coraz większą niepewnością i pojawiającym się na czole potem, czekał na kolejny ruch mężczyzny.
- Hej! Ty pewnie tutaj rządzisz staruszku – usłyszał nagle głos młodego mężczyzny po drugiej stronie ulicy. – Nieźle ich sobie wychowałeś.
Mężczyzna zawrócił w jego kierunku, a Piotr nie mogąc już dłużej walczyć ze sobą, podniósł delikatnie głowę zaciekawiony cała sytuacją.
- Ani się waż – wyszeptała do niego Izabela.
Stanowczo pokiwała głową nakazując mu zachowanie dotychczasowej pozycji. Piotr od razu uczył jak mu poradzono i zaczął przysłuchiwać się rozmowie dwójki nieznajomych.
- Przydam ci się tutaj – ciągnął młody mężczyzna pewnie idąc do przodu, bujając się raz w lewo, raz w prawo. – Lubię tępić takie ścierwa jak oni. Kurewsko dobry jestem w ściąganiu haraczy. Chętnie połamię też kilka kości, wiesz... tak dla przykładu. To jak? Co trzeba zrobić, żeby dołączyć do twojej grupy? Albo mafii? Nie wiem, jak to tutaj nazywacie.
Mężczyzna nic mu nie odpowiedział. Ugryzł po raz kolejny swoje jabłko i tylko przyglądał się pewnemu siebie człowiekowi.
- Nazywam się Bogdan, ale możesz mi mówić „Ściana”. Tak mnie nazywali moi kolesie. Jestem twardy i bezwzględny.
Żeby pokazać swoją siłę, kopnął jedną z kobiet klęczących obok niego, jej męża uderzył z pięści, a później zaczął okładać, aż polała się krew. Gdy ten przestał się ruszać, wstał zadowolony z siebie i patrząc z podziwem na swoje zakrwawione piąstki, czekał na reakcję mężczyzny.
- Boisz się czegoś? – zapytał w końcu.
Powiedział to spokojnie i naprawdę nie głośno, ale wszyscy zebrani w okolicy odczuli ten głos. Na jego dźwięk każdy dostawał gęsiej skórki, a włosy jeżyły się całym ciele.
- Kurwa, ja się niczego nie boję – odpowiedział młody człowiek wciąż pewny siebie. – Nawet śmierci śmiałem się w mordę.
- Śmierć to tylko most łączący dwa różne światy. Nic poza tym.
- Dokładnie, widzę że nadajemy na tych samych falach, ziom. Daj mi trochę władzy, a dzięki mnie szybko się wzbogacisz. Zdążyłem już trochę to miasto pooglądać i powiem ci, że jest w nim potencjał.
- Za dużo mówisz – powiedział bardzo spokojnie i nagle na ulicy zapanowała kompletna cisza.
Młody mężczyzna nagle chwycił się za twarz. Przerażony rękami pochwycił swoją szczękę i po chwili otwarł buzię, by spojrzeć na swój język, który wylatuje bezwładnie mu na ziemię. W jednej chwili jego pewność siebie zmieniła się w strach i niezrozumienie. Schylił się i pochwycił go rękoma, ale przerażony samym jego widokiem odrzucił go na bok i zaczął skakać w miejscu wywijając rękoma we wszystkie strony. Chciał krzyczeć, płakać, przeklinać, ale nie potrafił teraz tego zrobić.
- Od razu lepiej.
Nagle ręka młodego człowieka wykręciła się w sposób nienaturalny i złamała się, tak że wszyscy wokół usłyszeli jej trzask. Krzyk bólu, był tak okropny, że aż Piotr poczuł dreszcz przepływający przez jego ciało. Po chwili przerażający trzask powtórzył się i mężczyzna przewrócił się na ziemię. Jego złamana prawa ręka oraz lewa noga były już zupełnie pozbawione jakiejkolwiek władzy. Wił się na ziemi, krzyczał wniebogłosy, a jego czarny oprawca tylko stał nad nim i patrząc na niego niewzruszony przygryzał kolejny raz swoje jabłko. Piotr nie mógł tego słuchać. Zakrył uszy tak mocno jak tylko potrafił i zaczął modlić się, by jego cierpienia się skończyły.
Wtedy mężczyzna w czarnym płaszczu zareagował. Rzucił w niego jabłkiem trafiając w głowę i jakby unosząc się nad ziemią, w jednej chwili pojawił się nad Piotrem.
...
Wyświetleń: 667  |  Dodano: 2016-11-02 20:17  |  Punkty od użytkowników: 5.0
Dodaj komentarz
Tylko dla zalogowanych
Wyślij wiadomość
Tylko dla zalogowanych
Dodaj tekst do ulubionych
Dla wersji rozszerzonych
Oceń publikację
Tylko dla zalogowanych
Komentarze

Jeszcze nikt nie skomentował tej publikacji.
Bądź pierwszy!


 
Zobacz również
Turniej łuczniczy
powieść 2023-04-18 09:08
Fragment powieści pt.: "Królewski szpieg - turnieje", w którym rywalizują ze sobą najlepsi łucznicy...
Zabójczy bliźniacy
powieść 2023-04-18 09:01
Fragment powieści pt.: "Królewski szpieg - Turnieje", w którym główny bohater musi walczyć z nasłanymi...
Okrutny wyrok...
opowiadania 2023-02-08 17:20
Brak wiedzy i świadomości prowadzi do okrucieństwa wobec gołębi, które są niezwykle pożyteczne,...

Projekt i wykonanie: a3m agencja internetowa