bazylia5
liczba publikacji: 33
liczba punktów: 374

Śmierć czai się za każdym drzewem (57 - 59)

Gdy Baśka zaprosiła mnie do siebie, ucieszyłam się, bo od kilku tygodni nasze kontakty ograniczały się do sporadycznych spotkań. Baśka zajmowała się uruchamianiem własnego interesu, wymyśliła sobie, że zajmie się medycyną naturalną, otworzy sklep i będzie sprzedawać specyfiki upiększające i inne pierdoły. Jeśli chodzi o nią, to był to niewątpliwie dobry pomysł, bo na ziołach i kosmetykach to ona znała się bardzo dobrze, ale to zaangażowanie w pracę sprawiło, że czasu miała bardzo mało albo i wcale. Rozwód z Jackiem był w toku, oboje poszli na ugodę, a że Baśka dysponowała niepodważalnym materiałem dowodowym (do tej pory nie zdradziła jakim), wiedziała, że nie tylko przypadnie jej dom, ale i część oszczędności, dzięki którym przeżyje najcięższy okres zanim ten jej biznes zacznie przynosić dochody. Na wszelki wypadek wbiłam się w dżinsy, choć dresowe spodnie kusiły jak nigdy, a dżinsy nieco wpijały się tu i ówdzie, dając mi tym samym do zrozumienia, że przybyły mi znowu ze dwa kilogramy. Ziutek podwiózł mnie do niej, bo jakoś tak nawet nie przyszło mi do głowy, by prosić o to Huberta. Zresztą podejrzewałam, że gdybym poprosiła, Hubert zaraz zacząłby kombinować, żeby wprosić się na tę imprezę. Po tych naszych „zaręczynach” zrobił się w dwójnasób upierdliwy i gdyby mógł, nie odstępowałby mnie na krok, a to z kolei wkurzało mnie, wkurzało mamę, doprowadzało do szewskiej pasji Baśkę, a Ziutek każdorazowo zaśmiewał się do łez. I tym razem wiedziony którymś tam zmysłem Hubert zadzwonił na komórkę i usłyszawszy, że nie ma mnie w domu, zaczął mi robić wyrzuty, ale szybko przerwałam ten słowotok, kończąc połączenie i wyciszając telefon. Dzwonił sobie potem do woli. Sytuacja zaczynała mnie coraz bardziej wkurwiać, nawet już nie mogłam patrzeć na ten piękny pierścionek, który teraz był raczej symbolem zniewolenia niż zapowiedzią innej, lepszej przyszłości.
– Zaraz tu będzie Hugo – poinformowała Baśka, a ja odetchnęła z ulgą, spoglądając na moje spodnie. Może i trochę ciasnawe były, ale lepiej że trochę piły zamiast zwisać swobodnie ku piętom.
– A po jakiego grzyba? – zapytałam grzecznie z czystej ciekawości, bo tym razem nie podejrzewałam, by Baśka ponownie chciała mnie wkręcić w tę znajomość.
– Rzeczy swoje tu ma jeszcze. I Jacek. Weźmie swoje i przy okazji jego.
– Jacek sam po swoje rzeczy nie przyjedzie?
– Nie przyjedzie, bo zabroniłam! Nie życzę sobie tej gnidy tutaj widzieć.
– A Hugona sobie życzysz? Poniekąd też gnida.
– Poniekąd też – przyznała łaskawie. – Ale Jacek przyrzekał, że w zdrowiu i chorobie oraz do śmierci, a Hugo w tej kwestii nawet słówkiem nie pisnął, więc mogę mu darować. Poza tym ktoś te klamoty musi stąd zabrać, więc lepiej niech to Hugo będzie.
– Co racja, to racja – stwierdziłam, próbując wina, gdy rozdzwonił się telefon Baśki.
– Pewnie Hugo – poinformowała mnie – wyrzuciłam numer jego i Jacka i teraz nie wiem, kto dzwoni. Przez chwilę słuchała spokojnie, jednak już po minucie jej policzki zabarwiły się na pomidorowo.
– Po co pan pyta, przecież pan wie. Rozmawiał pan z nią pół godziny temu.– Spojrzała na mnie znacząco, a mnie zrobiło się niedobrze.
– A po co ma ciągle odbierać pańskie telefony? Przecież na imprezę przyszła. Wina się chcemy napić. To co? Zamiast wino pić, to ona będzie z panem przez telefon ględzić? – Wyjęłam swoją komórkę i zaczęłam klikać, by napisać w SMS-ie, co mi w tym momencie w duszy grało. Pomyślałam, że jeśli napiszę „odpierdol się wreszcie”, to mój „narzeczony” niewątpliwie zrozumie to jednoznacznie i zażąda zwrotu pierścionka, który właśnie w tej chwili zalśnił tak jakoś wyjątkowo, że rozstać się z nim bym na pewno nie mogła.
– To babska impreza. Gdybym chciała zaprosić na nią mężczyzn, to bym zaprosiła, a skoro ich nie ma, to znaczy, że dzisiaj nie są na niej mile widziani – kontynuowała niezrażona Baśka, kręcąc palcem kółka na wysokości skroni, co jednoznacznie obrazowało stan umysłowy jej rozmówcy.
– Majka dzisiaj nocuje u mnie, nie musi mieć kierowcy, a gdy będzie go potrzebować, to zamówimy taksówkę. – A może by napisać „spierdalaj dziś wieczorem”?, myślałam gorączkowo na treścią SMS-a i każdy następny pomysł był coraz głupszy od pierwszego.
Baśka odłożyła słuchawkę i dolała nam wina.
– Ci powiem – pokręciła z podziwem głową – że ty to masz szczególne szczęście to przyciągania świrów. Facetowi kompletnie odbiło i wcale bym się nie zdziwiła, gdyby warował gdzieś tu pod domem. Po ślubie będziesz łazisz z elektroniczną bransoletką na nodze. Zobaczysz – pogroziła mi palcem, a ja stwierdziłam, że to już nie są żarty, tylko prawda. Dzwonek do drzwi poderwał nas obie. Zastanawiałyśmy się obie czy to czasami nie Hubert i co zrobimy, gdyby to jednak był on. Wreszcie Baśka otworzyła. Na progu stał Hugo w butelką wina w ręce. Ucieszyłam się, bo na czym jak na czym, ale na winie to on się znał.


58.

Hugo po raz kolejny okazał się dobrym kompanem. Najpierw powynosił pozostawione wcześniej rzeczy, pomógł Baśce uprzątnąć szafę Jacka, a po załadowaniu klamotów do podstawionej przed domem przyczepki wrócił, by dotrzymać nam towarzystwa. Początkowa wrogość Baśki ulotniła się bowiem jak kamfora w trakcie sprzątania, kiedy to Hugo wykazał się dużym poczuciem humoru i wcale – czego obawiała się Baśka – nie namawiał jej do rezygnacji z rozwodu i nie robił wyrzutów.
– I tak cię podziwiam – odpowiedział, gdy Baśka zapytała, co porabia Jacek, bo przecież nie miała o nim informacji, a ciekawość musiała ją zżerać, co skutecznie maskowała. – Gdybym był na twoim miejscu, już dawno bym się rozwiódł. Jacek przesadzał ze wszystkim.
– O, i gdzie tu męska prawdziwa przyjaźń i lojalność? – zakpiłam, nie mogąc się powstrzymać.
– W dalszym ciągu jest – zapewnił. – Jacek zna moje zdanie, bo go nie kryję. Wiele razy mu mówiłem, że to ignorowanie oczywistych faktów jest groźne i źle się skończy, bo żadna kobieta nie wytrzyma takiej sytuacji.
– I co on teraz robi? – zapytała Baska niby od niechcenia, zaglądając do kieliszka, jakby nie wiedziała, co się kryje na dnie.
– Nie martw się o niego – uspokoił ją Hugo. – Jacek zawsze spada na cztery łapy. Wynajął mieszkanie, potem je kupi, prowadzi interes, ma w głowie już następny pomysł na robienie większych pieniędzy, ale czeka z realizacją do rozwodu, zresztą to chyba normalne, prawda? – przymrużył oko, patrząc na Baśkę, która natychmiast się oburzyła.
– No wiesz? Co ty sobie myślisz, że ja go tu maltretować będę i zabierać to, co on wypracuje?
Nie chcę niczego od niego, niczego! – podkreśliła, machając mu palcem przed nosem, a ja nielojalnie pomyślałam, że to nie do końca tak, bo wszakże wyszarpnęła mu już dom i sporą część oszczędności. Widocznie Baśka, spojrzawszy na moją minę, domyśliła się treści tych rozmyślań, bo pogroziła mi pięścią:
– Należało mi się! I dom, i forsa. Oszukał mnie, zwyczajnie, ordynarnie, po świńsku oszukał. Na dziwki jeździł, Hugona do domu sprowadził, po angielsku gadał, żeby mnie w pole wyprowadzić i wkurwić, odszkodowanie mi się należy! On wcale nie ożenił się z miłości. Niepotrzebna mu rodzina, tylko cholera wie co.
– I Jacek ma tego świadomość, i nie ma pretensji – stwierdził Hugo. – A tak na marginesie, droga Basiu, to gdy ktoś zna niemiecki i potrafi się też dogadać po francusku, to powinien już dawno nauczyć się angielskiego. Dajcie dziewczyny kielichy, doleję wam wina.
– A ty? Ty nie pijesz – wytknęła mu Baśka.
– Bo muszę dowieźć te klamoty. Przecież po winie nie będę mógł prowadzić, a hotelu u was nie ma.
– Prześpisz się u mnie. Ostatecznie spałeś tu tyle razy, że jedna noc więcej niczego nie zmieni. Ty też zostajesz – wskazała na mnie palcem. – Nie mogę bowiem pozostawać pod jednym dachem z obcym mężczyzną przed rozwodem i w trakcie posiadania narzeczonego.
Posiedzieliśmy długo, śmiejąc się z różnych sytuacji, które Hugo bezlitośnie nam przypominał. Nie omieszkał też wypomnieć mi rzeczonego kurdupla.
– No ale tak się kończą głupie pomysły – dodał. – Od razu ostrzegałem Jacka, że ściąganie Majki bez uprzedzenia skończyć się może obiciem pyska, bo wygląda mi na krewką dziewoję.
– Ale właściwie po co to wszystko? – zapytałam, bo do tej pory nie mogłam zrozumieć, o co w tym zaaranżowanym przez Jacka i Baśkę spotkaniu chodziło.
– Przecież ci mówiłam tysiąc razy – Baśka zaczęła mi tłumaczyć jak osobie specjalnej troski. – Jacek chciał, żeby Hugo zainstalował się blisko niego i wymyślił, że was wyswata. No zrozum to wreszcie.
Hugo znowu się zaśmiał, ale pokręcił przecząco głową.
– Tym razem nie masz racji, Basiu. Jacek wcale nie chciał mnie tutaj instalować. To ja go o to poprosiłem. Kiedyś zauważyłem ciebie z Majką i chciałem ją poznać. Ot i cała tajemnica. Aha, Maja, gdy wynosiłem swoje rzeczy, zauważyłem tego faceta, z którym byłaś w restauracji. Siedział w aucie. Zaparkował tam za żywopłotem i wyglądał na przyczajonego. No to zdrowie! – wzniósł toast, ale trudno mi było dołączyć, bo pokładająca się ze śmiechu Baśka dostała konwulsji, a ja dołączyłam do niej, wyobrażając sobie Huberta skręconego jak obwarzanek za kierownicą i udającego, że go nie ma.
– A tak na serio – Hugo przestał się śmiać – to facet ma poważny problem. Zauważyłem to już wcześniej. Taka chorobliwa zazdrość to już chyba obsesja.
– Oj, żadna obsesja – próbowałam bagatelizować Hugonowe obawy – wtedy w restauracji próbował mi się oświadczyć, więc sam rozumiesz, że się mógł zdenerwować, że mu przeszkodzisz.
– W restauracji? – zdziwił się Hugo. – No rzeczywiście, zdenerwował się, ale nie o to mi chodzi. On ciebie śledził. Wcześniej. Był jak twój cień. Jak mogłaś tego nie zauważyć? Mówiłem o tym Jackowi, nie powtórzył ci? Sam bym ci to powiedział, ale po naszym niefortunnym poznaniu nie miałem już odwagi.

Wyświetleń: 353  |  Dodano: 2016-05-28 11:06  |  Punkty od użytkowników: 0
Dodaj komentarz
Tylko dla zalogowanych
Wyślij wiadomość
Tylko dla zalogowanych
Dodaj tekst do ulubionych
Dla wersji rozszerzonych
Oceń publikację
Tylko dla zalogowanych
Komentarze

Jeszcze nikt nie skomentował tej publikacji.
Bądź pierwszy!


 
Zobacz również
Turniej łuczniczy
powieść 2023-04-18 09:08
Fragment powieści pt.: "Królewski szpieg - turnieje", w którym rywalizują ze sobą najlepsi łucznicy...
Zabójczy bliźniacy
powieść 2023-04-18 09:01
Fragment powieści pt.: "Królewski szpieg - Turnieje", w którym główny bohater musi walczyć z nasłanymi...
Okrutny wyrok...
opowiadania 2023-02-08 17:20
Brak wiedzy i świadomości prowadzi do okrucieństwa wobec gołębi, które są niezwykle pożyteczne,...

Projekt i wykonanie: a3m agencja internetowa